______________________________________________________________________
                                            ___
             __  ___  ___    _  ___   ____ |  _|  _   _  _  ___
            / _||   ||   |  | ||   | |_   || |_  | \ | || ||   |
           / /  | | || | |  | || | |   / / |  _| |  \| || || | |
         _/ /   |  _|| | | _| ||   \  / /_ | |_  | |\  || ||   |
        |__/    |_|  |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
                          |___|
_______________________________________________________________________
 
    Piatek, 25.06.1993.         ISSN 1067-4020             nr 80
_______________________________________________________________________
 
W numerze:

                Maciek Cieslak - Wyniki ankiety (cz. I)
              Tadeusz Swietlik - Bez tytulu
           (z przegladu prasy) - Byc Czechem
       Wlodzimierz Holsztynski - O wczesnym haiku (przed Basho)
         Iwona Kraska - Szlenk - Niesmak (list do red.)

_______________________________________________________________________

Nareszcie bedzie mozna spokojnie zasypiac, publikujemy wyniki ankiety
rozpisanej 30 numerow (czyli ponad pol roku!) temu. Maciek Cieslak sam
sie ponizej wytlumaczy, a ja chcialem serdecznie podziekowac wszystkim
Czytelnikom, ktorzy nam wowczas odpowiedzieli.

Zgodnie z wczesniejsza zapowiedzia, "Spojrzenia" ukazuja sie obecnie
jako dwutygodnik. Klopoty kadrowe sie wprawdzie zmniejszyly, ale
materialow ciagle nie za wiele, choc bardzo dziekuje Panstwu, ktorzy
odpowiedzieli na moj apel z poprzedniego numeru. J.K-ek.
________________________________________________________________________
                  
Maciek Cieslak    

                      WYNIKI ANKIETY (CZ.I)
                      =====================

               Kim jestes czytelniku `Spojrzen'?


Sedziwi czytelnicy moze jeszcze pamietaja - wiele, wiele numerow temu,
gdy "Spojrzenia" pojawily sie po raz 50-ty, rozeslalismy ankiete. Przy
okazji jubileuszu postanowilismy przegladnac sie w tym po amatorsku
zmajstrowanym zwierciadelku. Ciekawi Was, ciekawi siebie, pytalismy:
 

  `Czy jestesmy strawni? Jak edytowac, ukladac, dobierac material,
     abys mogl(a) nas wygodnie czytac?
   Czy mozemy byc smaczni i pozywni? To pytanie o Twoje upodobania,
     a wiec nasza zawartosc tematyczna.
   Kim jestes Nasz Czytelniku?'


I jeszcze dalej, kokieteryjnie acz nierozwaznie:


   `Odpowiedzi, ktore, wierzymy, naplyna licznie, opracujemy, a
   wyniki zamiescimy w jednym z najblizszych numerow.'


Tak naprawde to nie bardzo wierzylismy, ze odpowiedzi naplyna licznie,
wiec rowniez nie obawialismy sie problemow przy ich opracowaniu. `Na
ogol na ankiety czasopism odpowiada ok. 5% czytelnikow' - zapewnial
uspokajajaco Jurek Krzystek - `wiec moze przyjdzie jakies 30
odpowiedzi...' Ze spokojnym sumieniem dorzucilismy wiec pare
dodatkowych pytan i postanowilismy opracowac wszystko raz-dwa, `na
palcach', bez uzywania zadnych profesjonalnych socjo-narzedzi. A
wyniki podac `w jednym z najblizszych numerow'...

Tymczasem...

Po rozprowadzeniu numeru, w przeciagu krytycznego weekendu, sygnal
mojej skrzynki pocztowej piknal osiemdziesiat razy. Po paru dniach
odpowiedzi bylo juz 156! Po tych paru dniach bylo tez jasne, ze nawet
najprostsze zliczenie glosow, nie mowiac juz o porzadnym opracowaniu
odpowiedzi, to praca na dlugie, dlugie godziny! Do tego bez krzty
satysfakcji, bo co to za radosc, z kopalni informacji (a taka sa Wasze
odpowiedzi) wyciagnac raptem kilka liczb!

Na dodatek Drodzy Czytelnicy nawydziwiali: w kwestionariuszach
powsadzali krzyzyki raz z przodu, raz z tylu, raz wycieli linijeczke,
raz wlozyli komentarzyk - wszystko bynajmniej nie w zgodzie z
instrukcja. Nie dalo sie znalezc dwoch odpowiedzi w jednakowym
formacie. A to znaczylo, ze nie ma co marzyc o przeczytaniu
szczerozlotego zlogu jakims prostym programem analizujacym. Coz
pozostalo innego, jak desperackim ruchem wrzucic wszystko do kartoteki,
obwarowac skomplikowanym haslem, wyciagnac flaszke i sprobowac o
wszystkim zapomniec. Dzwoniaste glosy sumienia (i maili odredakcyjnych)
nie dawaly jednak spokoju...

Koniec koncow ankiete opracowalem. Jak - nie pytajcie. Dumnie wyznam
tylko: operowalem profesjonalnym narzedziem! Pakiet analizujacy dane z
eksperymentow fizycznych o nazwie PAW (Physics Analysis Workstation;
Cern Library), ktory dobrzy ludzie napisali, jak znalazl do
opracowywania ankiet!


                              *  *  *


Odpowiedzi na ankiete przyslalo 156 czytelnikow. Oznacza to, ze swe
zdanie wyrazilo az 30 proc. owczesnej Szanownej Populacji, dajac nam
tym samym probke wielce reprezentatywna. Statystyke zdobi 8 glosow
damskich.


A wiec:       KIM JESTES CZYTELNIKU "SPOJRZEN"?


Jestes wyksztalconym mlodziencem, w kwiecie wieku (36 lat :-)),
`naukowcem', o umysle analitycznym (90% - nauki przyrodnicze i
techniczne), ktory wyjechal z kraju 12 lat temu.

O nalogi, i takie podobne, nie pytalismy.

A oto pelna statystyka wiekowa:


Srednia wieku: 36 +/- 9 lat.
W tym:  ponizej 20 lat - ~1%
        20 - 30    lat - 33%
        31 - 40    lat - 37%
        41 - 50    lat - 23%
        51 - 60    lat -  5%
        61 - 70    lat - ~2%
Zauwazmy, ze przekroj wiekowy obejmuje trzy pokolenia!


Z gracja komendanta Wydzialu Paszportowego WUSW pytalismy Was nie tylko
o wiek ale i o to: `jak dlugo przebywasz poza krajem?' I oto:

Czytelnik `Spojrzen' mieszka poza krajem od 7.5 (+/-6.0) lat, jest wiec
typowym przedstawicielem najmlodszej emigracji (inteligenckiej - o czym
za chwile). Az 84% respondentow zadeklarowalo, ze przebywa za granica
dluzej niz 2 lata. Powyzsze nie oznacza, ze czytani jestesmy wylacznie
poza Polska: 2% prenumeratorow przebywa stale w kraju [ta liczba ulegla
ostatnio sporej zmianie - przyp. J.K-ek], a 4% raz w kraju - raz za 
granica, gdyz uprawia tzw. krotkie wyjazdy. Gdyby spojrzec na rozklad 
`lat spedzonych poza krajem', uderzy gwaltowny przyrost liczby osob, 
ktore wyjechaly z Polski przed 11-13 laty. Grupe te stanowi 25%
czytelnikow, w srednim wieku 41 lat. Jest to emigracja `roku
Solidarnosci'.

Druga liczna grupa to Ci, ktorzy przebywaja za granica od 2 do 4 lat.
Odliczajac w tyl lata, wracamy do 1989 r., czyli znowu do daty
przelomowej (rowniez w liberalizacji wyjazdow). Czy sa to emigranci,
czy raczej stypendysci lub tzw. `pracujacy czasowo za granica', dowiemy
sie za piec lat przy okazji kolejnej jubileuszowej ankiety :-). Dzis, sa 
to mlodzi ludzie ze srednia wieku - 32 lata. Stanowia oni az 43%
prenumeratorow `Spojrzen'.

Ciekawie jest byc moze zauwazyc, ze - jak wynika z powyzszych danych -
az 70% czytelnikow decyzje o `dluzszym' wyjezdzie za granice podjelo u
progu trzydziestki.

Nie ma klopotu z okresleniem wyksztalcenia czytelnika `Spojrzen':
wyzsze, nauki `scisle'. Szczegoly, by nie szarpac jezyka, w ponizszej
tabelce.

 ---------------------------------------------------------------------
 | deklarowany kierunek     | udzial | sredni  |sr. poza |czyta prase|
 |     wyksztalcenia        |        | wiek    | krajem  |krajowa    |
 | czytelnika "Spojrzen"    |  [%]   | [lata]  | [lata]  |[%]        |
 |--------------------------------------------------------------------
 |   fizyka                 |  24    |   36    |    4    |    53     |
 |                          |        |         |         |           |
 |   informatyka            |  22    |   33    |    6    |    41     |
 |                          |        |         |         |           |
 |   nauki techniczne       |  17    |   38    |    8    |    33     |
 |    (inzynier)            |        |         |         |           |
 |                          |        |         |         |           |
 |   matematyka             |  12    |   37    |    7    |    58     |
 |                          |        |         |         |           |
 |  nauki humanistyczne     |   8    |   43    |   17    |    50     |
 |(historyk, jezykoznawca)  |        |         |         |           |
 |                          |        |         |         |           |
 |   chemia,biologia        |   7    |   36    |    5    |    50     |
 |                          |        |         |         |           |
 |   psychologia            |   3    |    -    |    -    |    -      |
 |                          |        |         |         |           |
 |   ekonomia, prawo        |   3    |    -    |    -    |    -      |
 |                          |        |         |         |           |
 |   dziennikarstwo         |   2    |    -    |    -    |    -      |
 |                          |        |         |         |           |
 |   teologia               |  ~1    |    -    |    -    |    -      |
 |                          |        |         |         |           |
 |   medycyna               |  ~1    |    -    |    -    |    -      |
 |                          |        |         |         |           |
 |   aktorstwo              |  ~1    |    -    |         |           |
 ---------------------------------------------------------------------


Ostatnia kolumna, ktora pokazuje jaka czesc danej grupy deklaruje, ze
czyta prase krajowa, daje pewne pojecie o stopniu lacznosci z krajem.
Nie pytalismy wprost: czy zamierzasz pozostac na stale za granica?,
albo: czy uwazasz sie za emigranta? - uznajac takie pytania za zbyt
osobiste (ankieta nie byla anonimowa). Gdyby jednak spytac: czy
"Spojrzenia" sa pismem polonijnym, pismem srodowisk emigracyjnych czy
raczej: `pismem (dla) Polakow za granica', jak "Donosy"? - odpowiedz,
wedle powyzszej tabeli, musialaby brzmiec: raczej to drugie.

Teraz, gdy z grubsza wiemy kto nas czyta, trzeba zapytac o meritum -
gazete. Czy czytana jest `od deski do deski' czy raczej `przerzucana'
tylko, kto czego w niej szuka, czego oczekuje, co radzi... Odpowiedzi
na te pytania bylismy najbardziej ciekawi i jednoczesnie najbardziej
sie ich obawialismy. "Spojrzenia" - sukces czy niewypal? "Spojrzenia"
w ocenie Czytelnikow. O wszystkim tym w nastepnym numerze!

 
                                             Maciek Cieslak
_______________________________________________________________________

Tadeusz Swietlik (Adelaida, Australia)


                             BEZ TYTULU
                             ==========


Tym razem bez zadnych wstepow czy wprowadzen przejde do sedna, do
czegos, co jeszcze rok temu wydawalo sie byc kompletna herezja. Jak
donosilo "Zycie Warszawy" z 26.01 br. Ministrowie Obrony Polski i
Niemiec podpisali porozumienie o wspolpracy wojskowej miedzy obu
krajami. Mowi sie w nim o kilkunastu dziedzinach kooperacji, od
wspolpracy przygranicznej do wymiany informacji jeszcze nie tajnych,
ale juz poufnych. Azeby bylo jeszcze smieszniej, proponuje sie
utworzenie wspolnych jednostek wojskowych na wzor brygady niemiecko -
francuskiej, ale to troche pozniej, gdyz najpierw trzeba zalatwic w
jakis sposob przynaleznosc Polski do NATO.

Zeby choc troche rozjasnic cala te lamiglowke, najpierw troszeczke
powtorki z historii i geografii. Zaczac wypada od tego, ze czas na
zakup nowego atlasu czy tez mapy politycznej Europy - szczegolnie
Centralnej i Wschodniej. Stare atlasy sa juz nieaktualne i w niczym
nieprzydatne do interpretacji najnowszych wydarzen politycznych.
Ciekawy jestem, kto prawidlowo odpowie na podstawowe pytanie: wymien
wszystkie panstwa graniczace bezposrednio z Rzeczpospolita Polska? Do
niedawna nie bylo problemu - odpowiedz brzmiala - ZSRR, Czechoslowacja
i NRD. No a dzis - sprobujmy policzyc zaczynajac od zachodu: Niemcy,
Republika Czeska, Slowacja, Ukraina, Bialorus, Litwa i Rosja. Z trzech
nagle zrobilo sie siedem panstw, z ktorymi w jakis sposob trzeba i
nalezy wzajemne stosunki ulozyc. Zadanie to niezmiernie trudne, gdyz
trzy z nich reprezentuja ogromna sile i potencjal, a gdy do tego 
dodamy implikacje historyczne, to otrzymamy niezly pasztet do
strawienia. Tak prawde powiedziawszy, to z zadnym z wymienionych panstw
przez ostatnie 50-70 lat Polska nie miala naprawde dobrych i
przyjaznych wzajemnych relacji i kontaktow. Zbyt dlugo trwaloby
wyliczanie grzechow kazdej ze stron, grzechow, ktore w rozny sposob
rzutowaly na klimat stosunkow miedzypanstwowych. Chociaz ostatnio
zapanowala moda na wzajemne przeprosiny, ze wspomne calusy Mazowiecki -
Kohl, a niedawno w jednej ze wsi wolynskich miala miejsce msza
pojednania miedzy bylymi zolnierzami AK i - teraz juz zolnierzami -
Ukrainskiej Powstanczej Armii (UPA). Jakos tylko z Rosja przeprosimy
ida opornie.

No ale Niemcy i Polska - toz to naprawde na przestrzeni ostatnich 200
lat modelowa ilustracja uprzedzen, stereotypow czy wrecz nienawisci
miedzy dwoma narodami i panstwami. Rozbiory, germanizacja, I a potem II
wojna swiatowa i jej wszystkie okrucienstwa tylko potegowaly wzajemna
nienawisc. Ludzie pokolenia naszych ojcow nie musieli kochac i nie
kochali Niemcow. Oni wlasciwie mieli prawo do nienawisci po tym, co
przeszli w latach ostatniej wojny. Natomiast nasze pokolenie, ktore nie
zna tragedii wojny z autopsji, tez bylo wychowywane na przykladach
Westerplatte, Powstania Warszawskiego czy Bitwy o Monte Cassino, gdzie
trudno doszukac sie odczuc przyjazni. My, to znaczy Polacy i Niemcy
powojennego wyzu demograficznego sie po prostu nie lubimy, ale musimy
sie juz tolerowac, co moze i powinno oznaczac poczatki wspolpracy. Stad
ciagle jeszcze daleko do przyjazni i kooperacji na taka skale, jaka
proponuja Ministrowie Obrony Polski i Niemiec. Czy przypadkiem nie za
szybko i troche na sile nastepuje zblizenie z Niemcami? Moze nalezaloby
wziac troche na wstrzymanie i poczekac, az pokolenie naszych dzieci
bedzie mialo wiecej do powiedzenia i nie obciazone bagazem historii w
rownym nam stopniu bedzie moglo ten proces niejako naturalnie
rozwinac? Dla nas ciagle stosunki polsko-niemieckie sa barometrem
bezpieczenstwa kraju. Juz raz mielismy umowe o wspolpracy i pakt o
nieagresji z 1934 roku. Jaki byl efekt takiej polityki - wszyscy
pamietamy. Teraz znowu duch Marszalka Pilsudskiego splynal na ministra
Onyszkiewicza - chyba poprzez malzonke, ktora jest autentyczna wnuczka
Dziadka. A moze nalezaloby zwrocic wieksza uwage na sprawy wspolpracy
ekonomicznej - bo przeciez od wspolnych jednostek wojskowych pracy i
dobrobytu nie przybedzie?

Zreszta obecnie koncepcje wspolpracy wojskowej miedzy bylymi wrogami
staly sie bardzo modne. Francja i Niemcy powoluja wspolne brygady i
maja byc one gwarantem obopolnego bezpieczenstwa i przyjazni. A
przeciez granic w Europejskiej Wspolnocie juz nie ma, wiec po co ta
cala zabawa w brygady i dywizje? Jesli jest jedna wspolnota, to i jedne
interesy, i cale te armie nie beda juz potrzebne, bo wewnatrz wspolnoty
nie moze byc wewnetrznych wrogow. Z wrogiem zewnetrznym tez nie wiadomo
jak to jest, bo i Rosja zaczyna pukac do drzwi Europy. Ale chyba cos w
tych zalozeniach teoretycznych nie gra, gdzies zagubiono wzajemne
zaufanie, skoro takie dzialania maja miejsce. Inny przyklad: Australia
i Japonia wyrazily chec blizszej wspolpracy wojskowej, na razie tylko
wymiany informacji i szkolenie oficerow, ale w przyszlosci wspolne
cwiczenia nie zostaly wykluczone. Propozycje te nie zostaly przyjete
entuzjastycznie. A co by sie stalo, gdy np. Rosja i Niemcy pojda tym
sladem i zaczna tworzyc cos podobnego? Nie chce byc posadzony o
kassandryczne przepowiednie, ale wtedy trzeba sie bedzie wstrzymac z
zakupem nowego atlasu, bo ilosc krajow na mapie politycznej Europy
Srodkowo-Wschodniej moze znowu ulec zmianie, ale tym razem w odwrotnym
kierunku.

                                             Tadeusz Swietlik

_______________________________________________________________________

"Tygodnik Powszechny" 15/1993

(Przeglad Prasy)

                               BYC CZECHEM                              
                               ===========

Pytanie: Co to za maszyna, ktora jest dluga na piec metrow, szeroka na 
dwa i wysoka na poltora, wazy piec ton, zuzywa 5000 wat, a `ne kope w 
prdl'? Odpowiedz: `Je to ceskoslovenska masina do kopania w prdl'. Ktoz 
z nas nie potrafi przytoczyc co najmniej kilku, zapamietanych jeszcze ze 
szkoly, zartow z jezyka naszych poludniowych sasiadow? Nic wiec 
dziwnego, ze i przypomnieniem kilku z nich rozpoczyna swoje wywod o 
"Obrazie brata Czecha w sercu brata Lecha" Tadeusz Chrzanowski w 
lutowym, poswieconym glownie czeskim sprawom, numerze "Wiezi" (2/412). 
`Kiedy bylem malcem, mowiono, ze co drugi Czech to muzykant, a co trzeci 
zlodziej'. Z uplywem lat obraz jeszcze sie precyzowal: `Czech to z 
reguly mieszczanim albo chlop, w miare zamozny, po mieszczansku zaradny, 
po chlopsku skapy, czlek bez fantazji, ale solidny, czlek, jak sie to 
mowi ``niskiego lotu'', ale dobrze dajacy sobie rade w zyciu. Cechy 
negatywne: tchorzliwy, ale za to podstepny, co to z kazdym wejdzie w 
pakta, ale gdzie sie da, to tego drugiego przechytrzy'. Kazdy narod 
budowal jakis wlasny etos: Lechici - Kmicicowy, a Czesi - Szwejkowy. 
`Ziemiansko-ulanski z jednej strony, mieszczansko-chlopski - z drugiej'. 
A przeciez - przypomina Chrzanowski - `Czech epoki sredniowiecza byl, co 
tu duzo mowic, starszym bratem Lecha, to on wprowadzal go w Zachod, to 
on mu torowal droge (...) w historie, w cywilizacje i kulture. (...) 
Mozna smialo sformulowac teze, ze etos rycerski, a w jego konsekwencji 
pozniejszy - szlachecki, uksztaltowal sie u nas przy wspoludziale 
czeskich doswiadczen i wzorcow'. Jeszcze w dobie husyckiej Czesci niczym 
lagodnego Szwejka nie przypominali - jako `jedni z najlepszych a zarazem 
najgrozniejszych zolnierzy europejskich' brali udzial m.in. w bitwie pod 
Grunwaldem i Wojnie Trzynastoletniej. Roznice zaczely sie ksztaltowac w 
r. 1620, od bitwy pod Biala Gora, gdzie `Czesi postradawszy warstwe 
wyzsza, wydani zostali na presje germanizacyjna'. O ile u nas upadek 
panstwa `byl szokiem, ktory mial dokonac odrodzenia narodu', o tyle u 
nich wszystko dokonalo sie ewolucyjnie, `w planie odrodzenia 
pozytywistycznego: odrodzenia najpierw jezyka i swiadomosci'. Odmiennie 
ksztaltowaly sie rowniez programy polityczne. `My nigdy nie 
zaprzestalismy kultywowania orientacji zachodniej, (...) gdy Czesi 
zorientowali sie na panslawizm z jego prorosyjskoscia.

`Kazdy stereotyp jest wynikiem pewnych doswiadczen historycznych' - 
pisze w dwuglosie z artykulem Chrzanowskiego Jiri Karel. "Polski 
stereotyp w mysli czeskiej" powstawal (podobnie jak artykul 
Chrzanowskiego) 15 lat temu i wowczas zostal zdjety w calosci przez 
cenzure.

`(...) Heroizm polskich powstan Czechow niepokoil lub wywolywal postawy 
ambiwaletne. W glebi duszy musial im imponowac, jednakze draznil swa 
``zuchwaloscia'', ewokowal poczucie nizszosci, a porazki jego byly 
zrodlem skrywanej satysfakcji'. Podstawowe uprzedzenie Czechow w 
stosunku do Polakow, brzmi: `Polak to fanfaron, ktory gra szlachcica, 
choc go na to nie stac'. `Niektore przeslanki tego uprzedzenia sa 
oczywiste. W Polsce jest wieksza materialna nedza, a polskie dazenia 
emancypacyjne w wieku XIX doznaja wiecej porazek niz zwyciestw'. W 
zachowaniu Polakow natomiast Czesi `zauwazaja uderzajacy rys 
ceremonialnosci, a z polskich gestow odczytuja jakis gleboki patos. Sami 
trzezwa bezposredniosc uwazaja za swoja wyzszosc. Polskie aspiracje 
wydaja sie Czechom romantyczne, nierzeczywiste i cierpiace na manie 
wielkosci. Sami przeciwstawiaja im skromny realizm'. Czeska wersja tego 
porownania przypomina wiec `konfrontacje burzuazji z arystokracja'.

Wiek XX wystawil polski i czeski narod na probe. Wsrod Czechow panuje - 
wedlug Karela - poczucie, ze Polacy przeszli ja lepiej. `Nadal sa dluzni 
Polakom rewizje swoich stereotypow' - konczy swe rozwazania czeski autor. 
`Przede wszystkim jednak sa dluzni sobie samym sensowna koncepcje 
egzystencji narodowej'.

Probe sfomulowania takiej koncepcji podejmuje w obszernym eseju Karel 
Skalicky, filozof, teolog i publicysta. "Prolegomena do przyszlej 
filozofii czeskich dziejow" wyrozniaja `piec, ewentualnie szesc roznych 
warstw, wzgledem siebie przeciwstawnych, roznych tradycji'. Sa to 
tradycje cyrylo-metodianska, swietowaclawska, husycko-bracka, 
swietojanska (od Sw. Jana Nepomucena), odrodzeniowo-masarykowska, po 
ktorych nastapil `atak komunizmu'. W czeskiej historiozofii scieraja sie 
dwa nurty, nazywane przez autora `katolickim' i `protestanckim'. 
Pierwszy mowi, ze zyciodajna sila czeskich dziejow jest katolickie 
chrzescijanstwo. `Kiedy trwalismy przy nim - referuje Skalicky - jak to 
bylo az do czasow Karola IV, wowczas roslismy i poteznieli, osiagajac 
szczyt, ktorym byla ``zlota epoka'' naszego Ojca Ojczyzny, Karola 
wlasnie. Gdy jednak wraz z husytyzmem odwrocilismy sie od katolicyzmu, 
nastapil upadek, ktory doprowadzil nas do marazmu Bialej Gory. Tam z 
kolei, zrzadzeniem Opatrznosci, bolesne ciecie przeradza sie w 
ozdrowiencza operacje, ktora wzmacnia nas na nowo (...) sila 
katolickiego chrzescijanstwa, dzieki czemu znow potezniejemy tak bardzo, 
ze osiagamy wlasna suwerennosc'. Kolejne odejscie od `wiary ojcow' 
konczy sie niewola egipska, a nastepnie babilonska: okupacja 
hitlerowska, a nastepnie komunistycznym zniewoleniem.

Wedlug `nurtu protestanckiego' `zyciodajna gleba, dzieki ktorej odnawia 
sie nasza sila', jest czeski narodowy indywidualizm, `czlowieczenstwo', 
slowianska `golebia postawa' i `wrodzony demokratyzm'. Klopot w tym, ze 
tozsamosc czeska jest stale tlumiona przez `obcy, katolicko-niemiecki 
wplyw'. 

Minusem pierwszego ujecia jest - zdaniem Skalicky'ego - odmawianie
prawa istnienia tradycji husyckiej, rezerwa pod adresem tradycji
odrodzeniowo-masarykowskiej, a wreszcie traktowanie powojennej,
komunistycznej rzeczywistosci jako dopustu Bozego. Minusem drugiego -
mglistosc kryterium `czeskiej odrebnosci' i redukowanie tradycji
cyrylo-metodianskiej i swietowaclawskiej (do wymiarow prehistorii),
jak i tradycji swietojanskiej do pojec typu `mrok', `pustka'. Nie ma
sensu - konkluduje autor - wybieranie z czeskich dziejow katolickiej,
protestanckiej, czy marksistowskiej linii, trzeba natomiast pozwolic
sie `przeniknac cala ich sprzecznoscia. Nie ma dzis dla nas wiekszej
przygody ducha, niz byc - w tym wlasnie sensie - w pelni i bez
ograniczenia, bez jakichkolwiek skreslen i pominiec - Czechem'.

----------------------

Od kopisty dyz. (J.K-ek). Nie po raz pierwszy juz spotykam odnosnik
do ciekawego tekstu w "Wiezi" - szkoda, ze nie mamy do niej dostepu.
Z koniecznosci wiec przytoczylem przeglad z "TP". A temat steretypow,
ich genezy i trwalosci, to osobne, nader dla mnie ciekawe zagadnienie.

______________________________________________________________________

Wlodzimierz Holsztynski  


	            O WCZESNYM HAIKU (PRZED BASHO)
                    =============================



Poezja orientalna, w przeciwienstwie do klasycznej i zachodniej, nie
znajduje odzwiercielenia ani w polskiej poezji, ani nawet w
opracowaniach krytycznych. Dopiero ostatnio ksiazke o haiku, po polsku,
wydal sam Czeslaw Milosz, z jego wlasnymi tlumaczeniami (probka/ z
Milosza uraczyl nas na Poland-L Darek Milewski, dzieki czemu
dowiedzialem sie o jej istnieniu; poza tym nie mialem szansy, zeby do
ksiazki Milosza zajrzec). Byc moze moj skromny artykul, z niezgrabnymi
probami tlumaczen', tez bedzie mial pewna/ wartosc' dla czytelnikow
"Spojrzen".

Wspomne, ze, o mila ironio!, wlasnie polska (obok angielskiej) piosenka
ludowa jest podana we wstepie do "The Book of Songs. The Ancient
Chinese Classic of Poetry" ([1], str. 13):

	Scieli da/bczaka, zwalili;
	Juz sie/ nie zieleni.
	Zabrali moje kochanie,
	Zabrali na wojenke/.

Bowiem uzywa obrazow przyrody, jak w chinskiej poezji, dla przekazania
nastroju czlowieka i ludzkich uczuc. (Nie znam naszego polskiego
oryginalu, wiec zaambarasowany przyznaje/, ze przetlumaczylem z
angielskiego z powrotem na polski.)

Slowo `haiku' uzywane jest gramatycznie zarowno w liczbie pojedynczej,
jak i mnogiej. Dawniej mowiono o `hokku' czyli o `poczatkowej zwrotce'
(patrz "1. WCZESNY OKRES HAIKU" ponizej).

Haiku jest krotka/ forma/ poetycka/ wprowadzona/ i praktykowana/
glownie przez poetow japonskich. W ostatnich kilkudziesieciu latach
haiku przyciagnelo i zafascynowalo rowniez poetow zachodnich. Stracimy
w naszej dyskusji, niestety, dzwiekowe osiagniecia japonskich
oryginalow.

Krotkosc haiku jest cecha/ najbardziej rzucajaca/ sie/ w oczy, w
doslownym sensie. Mianowicie haiku, wg. konserwatywnego formalnego
kanonu, sklada sie/ z 3 linijek, ktore maja/ 5, 7 i 5 sylab - krotko
mowiac haiku ma forme 5-7-5.  Podobno 17 sylab (5+7+5) odpowiada
dlugosci ludzkiego oddechu.

Miniaturowy wymiar haiku wymusza zwiezlosc', czyli ceche/, ktora na ogol
wiaze sie/ z elegancja/. Co wiecej, majac do wykorzystania tylko 17
sylab, musimy zastanowic' sie/ nad sama/ kwintesencja/ poezji.

Haiku na ogol nie jest rymowane, a w jezyku japonskim wrecz nie
powinno. Bo w japonskim zbyt latwo jest rymowac'.

Wszystkie japonskie sylaby koncza/ sie/ na samogloske/, a roznych
samoglosek w japoskim jest raptem 5 i na dodatek wszystkie o tej samej
dlugosci. Ponadto nie ma akcentu. W.G. Aston konkluduje, ze jedyna
rzecza, ktora w `mechanice japonskiej poezji' odroznia ja/ od prozy,
jest alternacja 5-cio i 7-mio sylabowych fraz. Aston zalicza japonska/
poezje/ do gatunku bialego wiersza ([2], str. 28).


Wybiegajac nieco naprzod wspomne/, ze haiku tworzone jest wspolnie, po
polowie, przez autora i przez czytelnika. Czytelnik odnajduje poezje/
w utworze i, w rownej mierze, w sobie, czyli znajduje w sobie druga/
polowe/ haiku.


1. WCZESNY OKRES HAIKU - Popularna/ poprzedniczka/ haiku byla tanka, o
formie 5-7-5-7-7. Utwory o formie tanki siegaja VII wieku, moze
wczesniej; tanka popularna jest i w dzisiejszych czasach (patrz [2],
str. 29). Poczatkowa czesc' tanki, 5-7-5, byla wiec, formalnie,
haiku.

Uprawiano tez `dluga/ poezje' czyli Naga-uta, o dowolnej dlugosci
ciagu 5-7-5-7-...-5-7-7. Zreszta nawet relatywnie dlugie japonskie
wiersze nie byly dlugie w porownaniu z zachodnimi ([2], str. 29-30).

Tanka bywala tez traktowana jako zabawa towarzyska, w wyzszych sferach.
Jedna osoba podawala pierwsze 3 linijki (jakby haiku, a raczej hokku),
a druga dopelniala dowcipnie pozostalymi dwoma linijkami. Podobnie
bywalo z dluzsza forma/: honor ulozenia pierwszych 3 linijek przypadal
najbardziej zaawansowanemu artyscie, bioracemu udzial w przyjeciu, po
czym inni uczestnicy dodawali po 2 linijki. Lub kazdy ukladal haiku, by
na koniec towarzystwo z kilkudziesieciu lub nawet kilkuset utworow
wybralo te jedno lub dwa, ktore byly perlami..

A oto przyklad tanki ([2], str. 44):

	na kwiatach sliwy
	puszyste czapki sniegu
	chcialem Ci zaniesc
	bys' popatrzyla, ale
	stopnialy w moich dloniach

Kojarzy mi sie/ z moim wierszem:

	Slonce pali dno garnka na smietniku. 
	Ze starych, krysztalowych zrodel,
	Chcialbym Ci wody przyniesc' w ustach.
	(A te zrodla sa/ dla wszystkich,
	 A skorupy nikt nie potrzebuje.)

(I analogia i odczucie wiersza sie poglebi, gdy dopuscic, chocby
marginesowo, mozliwosc utozsamienia garnka z narratorem.)

W przeciwienstwie do tanki, haiku dopuszcza slowa chinskiego
pochodzenia i kolokwializmy, oraz porusza tematy, ktore `wybredna'
tanka omija (`nie chce sie/ parac'; [2], str. 289). Szlachetne haiku
jest demokratyczne, tak jak demokratycznym jest szlachectwo najwyzsze.

Z wczesnych, z pierwszej chyba polowy trzynastego wieku, utworow
zblizonych do dojrzalego haiku Harold G. Henderson podaje w swojej
monografii ([3], "An Introduction to Haiku", str. 10) wiersz autorstwa
Fujiwara no Sadaiye:

	trzepoczacy roj
		platkow wisni - za nimi
			juz podaza sztorm

Wystepuja w nim zasadnicze dla haiku elementy. Oczywiscie, ten
najprostszy (i niekonieczny), 5-7-5, tez. Co wazniejsze, utwor zawiera
wskazowke, co do pory roku. Jest to chyba, z formalnych wymagan,
najistotniejsze: pora roku powinna byc wymieniona explicite lub
posrednio (jak wyzej). Nawet pozniejsi mistrzowie haiku, ktorzy
liberalizowali forme haiku, nie chcieli zrezygnowac z okreslania pory
roku.

Skad to przywiazywanie az takiej wagi do zdawaloby sie relatywnie malo
waznego szczegolu?

Dojrzale haiku, poczynajac od Matsura Basho (1644-1694), jest
kontynuatorem poezji i filozofii chinskiej, u ktorych podstawy lezy
jednosc czlowieka z przyroda. Dzieki tej jednosci nie ma potrzeby
slowami opisywac ludzkich uczuc -  nasze uczucia odzwierciedla
przyroda.

Jak w polskiej piosence ludowej (powyzej). Stad wartosc przypisywana
uswiadomianiu sobie pory roku.

W wierszu Sadaiye slowo `trzepoczacy' wprowadza pewien niepokoj, mimo,
ze mowa o czyms tak beztroskim, jak platki kwiatow, chocby opadajace
platki. Obraz sztormu indukuje w nas dalsze mysli, moze o zmiennosci
losu, moze o tym, jak krotko trwa szczescie, moze nawet o
bezwzglednosci przeznaczenia.

Tak wiec wiersz Sadaiye jest sugestywny i jest w stanie wzbudzic glebsze
przezycie i transcendetalne uczucia - dwie z cech istotnych dla haiku i
dla kazdej formy sztuki. Odnotowac w tym momencie mozemy roznice
pomiedzy sztuka/ serio, a zgrabnym zartem. Oczywiscie humor i dowcip
moze byc elementem wzmacniajacym sztuke/ - jednak dowcip nie jest dla
sztuki absolutnie konieczny. Podobnie technika artystyczna, choc
niezmiernia wazna, sama w sobie sztuki nie tworzy. Bo w sztuce nie
chodzi o cyrkowy popis techniczny, lecz o indukowanie ludzkich uczuc',
moze glebokich, a moze subtelnych, chocby i lekkich i przemijajacych.

Jakaz ogromna roznica pomiedzy takim zrozumieniem poezji, a tradycyjna/
rola/ poezji polskiej, akcentujacej patriotyzm, sluzbe/ narodowi lub
przynajmniej odkrycia intelektualne lub krytyczna/ analize/ duszy i
charakteru autora lub bohatera utworu. Trudno o wieksza przepasc', o
dwa bardziej odlegle swiaty, niz wymienione dwa nieomal wykluczajace
sie zalozenia poetyckie.

A jednak poezja ludowa w swiecie zachodnim, w tym takze polska, rowniez
reprezentuja/ jednosc' przyrody, czescia/ ktorej jest czlowiek. Sztuka
jest uniwersalna i poeci zachodni, w tym polscy, szczegolnie ci
najlepsi, czesto zblizali sie do idealu orientalnego. Tym niemniej
wiekszosc tworczosci zachodniej, wedlug zrozumienia orientalnego, nie
dorasta do poezji.

Wracajac do powyzszego wiersza, warto wspomniec', ze we wschodniej
poezji platki kwiatow sa/ symbolem dziewczat, mlodych kobiet, a nawet
`kobiet rozkoszy'. Przeczytajmy wiersz jeszcze raz:

	trzepoczacy roj
		platkow wisni - za nimi
			juz podaza sztorm

Henderson pisze nieco defensywnie, ze wspomniany wlasnie aspekt wiersza
nie pomniejsza jego poetycznosci (`The fact that he was probably
thinking of the maids of honor at the Imperial Court does not detract
from the poetry'). Osobiscie uwazam, ze wrecz wzmacnia, ze daje,
porownujac do architektury, wewnetrzna konkretna konstrukcje, na ktorej
utrzymuja sie bardziej delikatne ogolne elementy. Obraz dziewczat
(`trzepoczacy roj') jest i konkretny i delikatny zarazem. Tym
delikatniejszy, bardziej przelotny, jest obraz platkow wisni, ktore sa/
w stanie lekko poniesc' dalsze abstrakcyjne idee. Dla ekstrapolacji
potrzebujemy obu elementow-punktow, by poprowadzic polprosta/:
dziewczeta - >biale platki wisni - >... Ta polprosta prowadzi do
doswiadczenia, duszy i wyobrazni czytelnika.

Henderson obawia sie, ze powyzszy wczesny wiersz nie jest jeszcze w
pelni rozwinietym haiku. Po kilkuset latach wyrazano idee, ktore
ostrym krysztalem tna/ serce lub oddaja uczucia o wiekszej
filozoficznej glebi. Mimo to mozemy wczesnemu pionierowi przyznac honor
napisania haiku. Wszak sami bierzemy w nim udzial.

A co myslicie o nastepujacym wierszu Arakida Moritake (1472-1549),
wysokiego dostojnika religii Shinto - Henderson ([3], str. 10) dodaje,
ze ponizszy wiersz byl inspirowany przez zwrot z religijnego tekstu:
`czy opadle platki moga wrocic do galezi?'

	opadle platki
		wznosza sie do galezi
			o, patrz ... motyle!

Iluzja? Wspomnienia? Reinkarnacja? Rownowaga w naturze? Wieczne
zycie?

Mozemy tez chyba sie zgodzic z Hendersonem, co do wiersza Sokana
(pozioma kreseczka nad `o'; [3], str. 10):

	gdy miesiacowi
		w niebie lodyge dodasz - 
			o, swietny wachlarz!

ze jest to sprytny pomysl, a nawet, uznajmy, mily obraz, oddajacy
pelnie/ ksiezyca, ale nie jest prawdziwa/ poezja/. Gdyz, powtorzmy za
Hendersonem, wiersz ten nie ma nawet zamiaru wyrazic lub wzbudzic
prawdziwych uczuc (emocji).

Lekcewazony przez Basho (i ciezko krytykowany przez Hendersona,
[3], str. 12-14) poeta Matsunaga Teitoku (1562-1645) umial jednak,
przynajmniej czasem, wydobyc poezje z 17 sylab ([2], str. 290):

	    popoludniowej
	kazdego drzemki ziarnem - 
		jesienny ksiezyc

Jak wyjasnia Aston (ibidem), piekno ksiezyca trzyma ludzi na dworze w
ciagu nocy, az musza/ potem odsypiac w dzien'.

Jesien' - >nasiono - >ksiezyc (ziarno w niebie) - piekne skojarzenia.

Nie od razu haiku zbudowano. Jak w poezji zachodniej, tak i Japonczycy
dopuszczali w poezji rozne `tluste potrawy', rozne sztuczki,
dwuznacznosci slow, itp. `Wodzem partii poprawy' nazywa Basho poete/
Soina (poziome kreski nad `o' w obu nazwiskach).

Soin zalozyl poetycka/ "Szkole Danrin" okolo roku 1660. Henderson
pisze, ze mimo pseudo-cynicznego nastawienia Soina (w ogole lub w
ponizszym wierszu - Henderson nie wyrazil sie jasno) nastepujacy utwor
jest o niebo lepszy od wierszy poprzednikow:

	biale kropelki
		rosy padaja/ w jakze
			dowolne miejsca

Przetlumaczylem z doslownego angielskiego, a nie z poetyckiego tlumaczenia
Hendersona:

	Dewdrops, limpid, small - 
		and such a lack of judgment shown
			in where they fall

(doslowne tlumaczenie Hendersona:
	White-dews |ya| undiscriminated | settling-places ).

Mile melodyjne poetyckie tlumaczenie Hendersona jest oslabione dodaniem
przymiotnikow `limpid, small' (przeciez wiadomo, ze krople rosy, to nie
dynie!). I, niestety, Henderson opuscil istotne okreslenie, `biale', a
przeciez nie kazdy i nie zawsze mysli o rosie, ze jest biala (bo nie
musi byc biala). Henderson wspomina pseudo-cynizm Soina, jednak o jego
haiku pisze, ze nie tylko jest obrazem rosy padajacej w najrozniejsze
miejsca, ale rowniez przywodzi na mysl krotkosc ludzkiego zycia. Zatem,
konkluduje Henderson, mamy doczynienia z haiku. Zgoda. Inne
interpretacje tez sa/ mozliwe, moze nawet celniejsze. Bo przeciez BIALA
rosa, to sperma, ktora/ mezczyzni tak bez zastanowienia sieja/ gdzie
popadnie (to nie moj poglad, tylko wydzwiek haiku Soina). Teraz
dopiero mozemy cieszyc sie pelnia wiersza.

Ponadto jeden moj przyjaciel wspomnial w tym kontekscie znane w Polsce
powiedzenie:

	rzucac' perly przed wieprze.

Ciekawe, ze pelny cytat, w przeciwienstwie do tej popularnej u nas
krotkiej wersji, nie ma w sobie rownej poetycznosci:

	Nie dawajcie psom tego, co swiete, i nie rzucajcie
	perel swoich przed wieprze, by ich snadz nie podeptaly
	nogami swymi i obrociwszy sie, nie rozszarpaly was.

					Ewang. Sw. Mateusza 7:6

Zbyt jest przegadany. Natomiast Ela Holsztynska przypomniala
polska/ `folklorystyczna/ wersje/' powyzszego haiku:

	pada sobie deszczyk
	pada sobie rowno
	raz padnie na kwiatek
	drugi raz na... (itd.)

Niektorzy `krytycy literaccy' myla/ sugestywnosc z niejasnoscia,
metnoscia itp. Wynika to z niezrozumienia haiku i sztuki:

To co jest materialne, przedstawione jest w haiku z chirurgiczna/
precyzja/. A sprawy, ktore z natury swojej i tak nie sa precyzyjne, i
dla ktorych nie ma dokladnego wyslowienia, bo same nie maja
krystalicznych, jednoznacznych bytow, otoz o nich w haiku formalnie nie
ma ani slowa - i tylko czytelnik znajduje je w sobie - moze to uczynic
nawet na dwa i wiecej sposobow, chocby bardzo roznych, a wiec:
sugestywnosc.

==============

Cytowana literatura:

[1] "The Book of Songs. The Ancient Chinese Classic of Poetry",
	translated from Chinese by Arthur Wall; Grove Press, 1987. 


[2] W. G. Aston, C.M.D., D.Lit, "A History of Japanese Literature",
	with an introduction to the new edition by Terence Barrow,
	Ph.D.; Charles Tuttle, sixth printing, 1986.

[3] Harold G. Henderson, "An Introduction to Haiku. An Antology of
	Poems and Poets from Basho to Shiki" with translations
	and commentary by Harold G. Henderson; Anchor Books,
	1958.

Niektore inne pozycje z literatury na temat haiku:


[4] Matsuo Basho, "A Haiku Journey. Basho's Narrow Road to a Far 
        Province", translated and introduced by Dorothy Britton; 
        Kodansha International, ninth printing 1989.

[5] Basho, "The Narrow Road to the Deep North (and other travel 
        schetches)", translated from Japanese, with an introduction, by 
        Nobuyuki Yuasa, Penguin Books (Classics) 1966.

[6] Basho, "On Love and Barley, Haiku of Basho", translated from
	Japanese with an introduction by Lucien Stryk, Penguin Books 
        (Classics) 1985.

________________________________________________________________________

Iwona Kraska - Szlenk   


                               NIESMAK
                               =======


Zamieszczony w numerze 77 "Spojrzen" wywiad z konsulem generalnym RP w
Nowym Jorku wywolal we mnie refleksje, ktora w skrocie mozna wyrazic 
tak: to smutne, ze mamy takiego konsula. Pan konsul Surdykowski od razu 
na wstepie stwierdza, ze zamierza zrobic niewiele w ramach propagowania
wiedzy o Polsce w USA, rozwijania kontaktow polsko-amerykanskich etc.
(co chyba nalezy do jego obowiazkow sluzbowych). Nastepnie wyglasza
pare banalow na temat roznic miedzy mentalnoscia polska a amerykanska
(ktore kazdy widzi golym okiem), i konczy wyliczanka swych zaslug z
epoki `konspiracyjnej'. Szczegolnie jednak zniesmaczyly mnie wypowiedzi
`swiatopogladowe' pana konsula. Oto przyklad jednej z nich,
nacechowanej jawnym rasizmem i, szokujaca jak na osobe na takim
stanowisku, plytkoscia mysli: `wielki dylemat spoleczenstwa
amerykanskiego to przepasc miedzy tymi, ktorzy akceptuja konkurencje,
bogacenie sie, sukces, a tymi, ktorzy te wartosci odrzucaja. Wiekszosc
tych ostatnich to Murzyni. Zyja w dzielnicach nedzy, z zasilkow. Zyja
poza wartosciami tego spoleczenstwa. Podpalaja - jak w Los Angeles, a
kiedys w innych miastach.'

Czyzby pan konsul nie czytal Ogorka i nie wie, ze rasizm jest juz
niemodny?

				       Iwona Kraska - Szlenk

________________________________________________________________________
 
Redakcja "Spojrzen": [email protected] (Jurek Krzystek)
                     [email protected] (Zbigniew J. Pasek)
                     [email protected] (Jurek Karczmarczuk)
                     [email protected] (Mirek Bielewicz)
stale wspolpracuje:  [email protected] (Maciek Cieslak)
 
Copyright (C) by Jurek Krzystek 1993. Copyright dotyczy wylacznie
tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem
zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.
 
Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji.

Adres redakcji: [email protected]. Numery archiwalne
dostepne przez anonymous FTP i gopher, adres: 
(128.32.162.54), directory: /pub/polish/publications/Spojrzenia.
 
____________________________koniec numeru 80____________________________