______________________________________________________________________
                                            ___
             __  ___  ___    _  ___   ____ |  _|  _   _  _  ___
            / _||   ||   |  | ||   | |_   || |_  | \ | || ||   |
           / /  | | || | |  | || | |   / / |  _| |  \| || || | |
         _/ /   |  _|| | | _| ||   \  / /_ | |_  | |\  || ||   |
        |__/    |_|  |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
                          |___|
_______________________________________________________________________

    Sroda, 3.04.1996          ISSN 1067-4020             nr 129
_______________________________________________________________________

W numerze:

          Timothy Garton Ash - Churchill, Stalin i Polska
              Philip Taubman - Cien Stalina
          Jerzy Slawomir Mac - Obiekty z formaliny
          Jurek Karczmarczuk - Raz na surowo

_______________________________________________________________________


The New York Review of Books, 11.06.1987, za posrednictwem 
Gazety Wyborczej -- Magazyn 17.11.1995

Timothy Garton Ash 

                       CHURCHILL, STALIN I POLSKA
                       ==========================



Czy i co Zachod powinien byl zrobic inaczej w latach II wojny swiatowej
i wczesniej.



Liste pytan "co by bylo, gdyby" nalezaloby zaczac od pytania:
co by bylo, gdyby Zachod postapil inaczej w latach 1917-1919 lub gdyby
wybral inne metody dzialania w latach 20? Czy zapobiegloby to pojawieniu
sie i umocnieniu Hitlera i hitleryzmu lub Stalina i stalinizmu?

Drugie, moze nawet bardziej istotne pytanie brzmialoby: co Zachod mogl
zrobic, aby zapobiec niemiecko-radzieckiemu paktowi o nieagresji, ktory
umozliwil Hitlerowi rozpoczecie wojny? "Zbiorowe bezpieczenstwo", jak to
proponowala Rosja, zbrojny opor przeciwko remilitaryzacji Nadrenii,
wczesniejsze zaangazowanie sie USA w obrone demokracji w Europie - to
tylko niektore z wielu mniej lub bardziej realnych opcji, jakie trzeba
tu rozwazyc.

Trzecia seria waznych pytan "co by bylo, gdyby" dotyczy okresu po
napasci niemieckiej na Zwiazek Radziecki (a takze w pewnym stopniu
okresu bezposrednio ja poprzedzajacego). Hipotetyczne opcje obejmuja
tutaj z jednej strony separatystyczny traktat pokojowy z Hitlerem (Pakt
Ribbentrop-Simon [proniemiecki minister brytyjski]), a z drugiej -
szybkie i pelne uznanie zadan radzieckich wobec krajow nadbaltyckich i
wschodnich terenow Polski oraz zdecydowane dazenie do zwiazania sie
sojuszem ze Zwiazkiem Radzieckim zarowno na czas wojny, jak i okresu
powojennego (Pakt Molotow-Cripps [ambasador brytyjski w Moskwie]).

W trzeciej serii pytan najwazniejsza "realna" opcja jest otwarcie
drugiego frontu w Europie nie w 1944 r., lecz w 1943. Choc tak sie nie
stalo, byla to opcja realna w tym sensie, ze amerykanscy i brytyjscy 
przywodcy poswiecili mnostwo czasu powaznemu jej rozwazaniu. Byla to
opcja wazna, poniewaz fakt, iz <> zrealizowana, mial
decydujace znaczenie dla skali, uzasadnienia oraz charakteru
radzieckiego wyzwolenia/okupacji Europy Srodkowej i Wschodniej.

Gdyby Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, skupiajac sie na tym jednym
celu, skoncentrowaly absolutnie wszystkie swoje srodki na
przygotowaniach do ladowania we Francji w 1943 r., gdyby zadni zolnierze
ani zadne okrety desantowe nie zostaly wyslane w rejon Morza
Srodziemnego z jednej, czy Pacyfiku z drugiej strony, gdyby ladowanie
sie udalo, gdyby armie zachodnie posuwaly sie ku sercu Europy z rownie
bezwzgledna konswekwencja, jak szla ze wschodu Armia Czerwona, gdyby
zolnierze amerykanscy i radzieccy uscisneli sobie rece nie nad Laba,
lecz nad Odra czy Wisla, a moze nawet nad Bugiem, wtedy rownowaga sil w
Europie Srodkowej wygladalaby inaczej - i 100 milionow Europejczykow
wiecej mogloby byc wolnych.

Gdyby, gdyby, gdyby. Z wojskowego punktu widzenia - biorac pod uwage
liczbe zolnierzy, okretow desantowych itp. - szanse inwazji we Francji
w 1943 r. sa co najmniej watpliwe. Ale nawet gdyby ladowanie w 1943 r.
powiodlo sie i armie zachodnie wywalczylyby sobie droge do serca Europy,
trudno sobie wyobrazic (zwazywszy niezwykla walecznosc wojsk
niemieckich), by sukces ten nie byl oplacony dodatkowymi ofiarami w
ludziach: straty pod stronie brytyjskiej i amerykanskiej bylyby dwu,
trzy, a nawet dziesieciokrotnie wieksze niz w rzeczywistosci.

Byc moze daloby sie zakonczyc wojne wczesniej. Byc moze daloby sie
ocalic zycie milionow ludzi. Zycie Zydow, Polakow, Rosjan. Ale bez
watpienia zamiast nich musieliby oddac zycie Brytyjczycy i Amerykanie.
Moze setki tysiecy zamiast milionow. Ktoz to moze wiedziec? Europa
Srodkowa moglaby byc miejscem, gdzie nadal toczylaby sie historia Zydow i
Polakow, Niemcow i Czechow zyjacych obok siebie w pokoju i wolnosci.
Jednak Wielka Brytania stracilaby nie tylko cale imperium, ale moze
takze, czego lekal sie Churchill, cale pokolenie - nastepne "stracone 
pokolenie", narod zostalby okaleczony, skrajnie wyczerpany, zlamany.

Oczywiscie, lek ten byl tylko jednym z wielu powodow, dla ktorych drugi
front w Europie nie zostal otwarty w 1943 roku. Niemniej faktem jest, ze
Somma i Passchendaele drugiej wojny swiatowej to Stalingrad i Kursk.
Losy wojny przeciwko Hitlerowi rozstrzygniete zostaly na froncie
wschodnim. Juz znacznie wczesniej Stalin byl calkowicie zdecydowany
poszerzyc granice Zwiazku Radzieckiego, siegajac po, jak lubil to
nazywac, "linie Curzona". Tyle wlasnie otrzymal od Hitlera w sierpniu
1939 r. I tyle wlasnie z maniackim uporem zadal od Zachodu w lipcu 1941
r., nawet w chwili, gdy armie Hitlera nacieraly na Moskwe. Mozna w
perspektywie historycznej ukazac, jak zamiary Stalina wobec Europy
Srodkowo-Wschodniej przybieraja konkretny ksztalt (a apetyty rosna)
miedzy D-day, ktorego nie bylo w 1943 r., a D-day, ktory nastapil w 1944
r., w miare jak staje sie jasne, ze Armia Czerwona po przelomie pod
Stalingradem i Kurskiem zmierza poza linie paktu Ribbentrop-Molotow.
Otwarcie drugiego frontu latem 1944 przyspiesza takze rozwoj wydarzen w
Europie Srodkowo-Wschodniej, jakiemu - niewykluczone - moglo zapobiec
otwarcie drugiego frontu latem 1943 roku.

Teraz Stalin i Zwiazek Radziecki pra do przodu, zeby odebrac swoja
nagrode...  nagrode, ktora - jak mowia - slusznie im sie nalezy za
poswiecenie zycia wielu milionow ludzi. Zreszta kto ich zatrzyma?

Wokol tego wlasnie ostatniego okresu wojny koncentruja sie wielkie
dyskusje o podziale Europy, o tym "co by bylo, gdyby". Przede wszystkim
oczywiscie Jalta.

Jalta jako na poly biblijny mit mieszkancow Europy Srodkowej i
Wschodniej: na poczatku byla Jalta - trzech znuzonych starych
poganskich bogow podzielilo swiat miedzy siebie - Stworzenie i Upadek
zlaczyly sie w jedno.

Jalta jako mit Brytyjczykow: to wszystko wina Amerykanow - naiwny i
zramolaly Roosevelt oddal gre walkowerem - a my nic nie moglismy
zrobic.

Jalta jako mit Francuzow: to wszystko wina Anglosasow, gdby de Gaulle
zostal zaproszony, wszystko wygladaloby inaczej.

Jalta jako mit Amerykanow: w 1955 roku brytyjski dziennikarz James
Cameron stwierdzil, ze "Waszyngton boryka sie z jakas nowa wojna krymska
(... ) taksowkarz (... ) powiedzial mi, ze wie o Jalcie tylko, ze
lezy gdzies w Polsce i ze to sprawka sprzedawczykow, a teraz tylko
patrzec, jak powtorza ten numer".

W nieco trzezwiejszych analizach zwraca sie uwage na "porozumienie
procentowe" pomiedzy Churchillem a Stalinem z pazdziernika 1944 roku i
na spotkanie Roosevelta, Churchilla i Stalina w Teheranie jesienia 1943
roku, poprzedzone spotkaniem ministrow spraw zagranicznych w Moskwie.
Ale w rzeczywistosci o przyszlym ksztalcie Europy Srodkowo-Wschodniej
zadecydowaly chyba konferencje, na ktorych kwestia przyszlosci Europy
Srodkowo-Wschodniej wcale nie byla przedmiotem dyskusji: przede
wszystkim anglo-amerykanskie konferencje strategiczne z lat 1941-1943.
Mozna dowodzic, ze sprawa polska nie zostala przegrana w Jalcie, Moskwie
czy Teheranie, lecz w Casablance, Londynie i Waszyngtonie. Kilku
brytyjskich i amerykanskich strategow uswiadamialo sobie korzysci
plynace z zajecia terenow w Europie Srodkowej przed Rosjanami. Nawiazal
sie dziwaczny sojusz. Zamysly Stalina [dotyczace otwarcia drugiego
frontu] z pasja wspieral general Sikorski, przywodca polskiego rzadu na
uchodzstwie w Londynie.

Z perspektywy czasu jego logika jest nie do odparcia. Tylko robiac to, 
czego chcial Stalin - czyli otwierajac drugi front w Europie Zachodniej
w 1942-43 roku - zachodni alianci mogli przeszkodzic Stalinowi w
zrobieniu tego, co chcial w Europie Wschodniej w 1944-1945 r. Ale
Churchill i Roosevelt nie wiedzieli wowczas tego, co my wiemy teraz.
Ryzyko niepowodzenia bylo duze. Prawie pewne byly takze straty w
ludziach. Dobro mieszkancow Europy Srodkowej czy Wschodniej nigdy nie
bylo priorytetem Brytyjczykow czy Amerykanow.

Pozostawiajac "wyzwalanie" Europy Srodkowo-Wschodniej w rekach Armii
Czerwonej, Zachod doprowadzil do sytuacji, w ktorej podzial Europy stal
sie prawie pewny.

Zwazywszy nature systemu radzieckiego pod rzadami Stalina oraz wojny
prowadzonej przez Zwiazek Radziecki, zawsze istnialo prawdopodobienstwo,
ze "wyzwalanie" to bedzie okropne, okrutne i dlugie. Jednak dowody,
jakie mamy obecnie, nie wskazuja, by Churchill i Roosevelt w pelni to
wowczas rozumieli. Co wiecej, podczas konferencji czasu wojny i
korespondencji ze Stalinem nigdy nie powiedzieli mu jasno - nie mowiac
juz o przedstawieniu jednolitego czy konsekwentnego stanowiska - na co
liczyli, czego sie obawiali i co bylo do przyjecia dla Zachodu, a co
nie.

Trzeba zaczac od tego, ze Churchill po prostu nie rozumial systemu
radzieckiego. Oczywiscie nigdy nie myslal, iz jest on liberalny czy
ludzki. Jak napisal kiedys Isaiah Berlin, Churchill "zawsze patrzyl na
Rosjan jak na bezksztaltna, na poly azjatycka mase, pozostajaca poza
granicami europejskiej cywilizacji".

W czasie wojny uzywal metafor ze swiata zwierzecego: Stalin i Rosja byli
"niedzwiedziem" - byl to tradycyjny dziewietnastowieczny wizerunek
Rosji w oczach Brytyjczykow. Wykazywal przy tym calkowity brak
zrozumienia dla funkcjonowania tego typowo dwudziestowiecznego systemu i
osobistej dominacji Stalina w ramach tego systemu.

Nieustepliwosc Stalina Churchill czesto wyjasnial silna presja ze strony
swego rzadu. W marcu 1943 roku napisal do Edena, ze "w Rosji istnieja
dwie sily, z ktorymi trzeba sie liczyc: (a) sam Stalin, ktory osobiscie
jest dla mnie bardzo serdeczny, (b) Stalin i jego doradcy, cos groznego,
co za nim stoi". Nie byl w swojej blednej ocenie osamotniony. Wizerunek
Stalina jako golebia miedzy jastrzebiami byl na Zachodzie popularny.
Harry Trumann myslal, ze Stalin "mial na glowie biuro polityczne, tak
jak on mial Kongres". Martin Kitchen zas, przedstawiajac doskonala
probke niewiarygodnego wrecz metliku, jaki panowal w glowach doradcow
brytyjskiego rzadu, cytuje raporty Wydzialu Badan Ministerstwa Spraw
Zagranicznych (FORD), gdzie niekwestionowana gwiazda byl zdaniem
Kitchena "mlody marksistowski historyk Christopher Hill, ktory zrecznie
przerabial radziecka propagande na <>, bedace do
zaakceptowania przez MSZ". (Zespol FORD dal wiare radzieckiej wersji
sprawy Katynia, podpierajac sie jezuickim wywodem, ze "w niektorych
istotnych kwestiach dowody radzieckie sa watpliwe. Fakt ten przemawia
przeciw oskarzeniom, ze dowody zostaly po prostu spreparowane przez
GPU").

Szczegolna slabostka Churchilla byla przesadna wiara w znaczenie jego
osobistych kontaktow ze Stalinem. "Gdybym tylko mogl raz na tydzien
zjesc kolacje ze Stalinem - powiedzial do przyjaciol - nie byloby
zadnych klopotow. Swietnie sie dogadujemy". Zwazywszy niezrownana
zdolnosc Churchilla do oczarowywania, nabierania i dopieszczania
wiekszosci politycznych wspolpracownikow, rywali, czy nawet
przeciwnikow, jego proznosc i zadufanie raczej nie zaskakuja. Ale jego
magiczna rozdzka - jezyk - tracila swoja moc przez tlumaczenie na
rosyjski. Wydaje sie, ze byl to jedyny wypadek, kiedy to on byl bardziej
oczarowywany niz czarujacy. 

Aby rozumiec sie z Niedzwiedziem, Churchill mowil, jak mu sie wydawalo,
jego jezykiem, to znaczy jezykiem przestarzalego, niemoralnego,
cynicznego, a nawet brutalnego "realizmu". "B. mile rozmowy" w Moskwie w
pazdzierniku 1944 roku, dokladnie w tydzien po zdlawienu powstania
warszawskiego, Churchill zaczal od uwagi, ze "jesli chodzi o generala
Bora, to zaopiekowali sie nim Niemcy". Dwoch przywodcow polskiego rzadu
w Londynie "trzymal w samolocie" gotowym do lotu do Moskwy, gdyby
zazadal tego Niedzwiedz.

Nieco pozniej premier Churchill wyjal, jak to nazwal, "brzydki dokument";
byla to lista krajow balkanskich i procenty okreslajace stopien
zainteresowania wielkich mocarstw tymi krajami. "Prozumienie procentowe"
dawalo Rosji 90 procent w Rumunii, a Wielkiej Brytanii 90 procent w
Grecji, po 50 procent w Jugoslawii i na Wegrzech, jesli zas chodzi o
Bulgarie, 75 procent przypadalo Rosji, a 25 procent "pozostalym". Stalin
zaaprobowal liste stawiajac ptaszek niebieskim olowkiem.

Jednak twierdzenie, ze "porozumienie procentowe" doprowadzilo do
podzialu Europy Wschodniej na strefy wplywow, jest falszywe, mylace i
anachroniczne. Dla Churchilla byly to po prostu "ustalenia dotyczace
Balkanow" (do ktorych dziwnym trafem zaliczono Wegry). Porozumienie nie
obejmowalo Polski ani Czechoslowacji. 

Churchill dokonal wyraznego i naturalnego rozroznienia pomiedzy
sprzymierzencami Wielkiej Brytanii, a bylymi sprzymierzencami Hitlera,
ktorzy w jego odczuciu zasluzyli na swoj los. Z Polska jednak bylo
inaczej. Ze sposobu, w jakim Churchill wypowiadal sie o Polakach w
kilka dni po stlumieniu powstania warszawskiego, trudno sie dziwic, iz
Stalin doszedl do wniosku, ze nawet szybkie przejecie wladzy w Polsce
przy uzyciu terroru nie musi zniszczyc porozumienia. Czyz Churchill nie
zapewnil go osobiscie, ze "nie jest sentymentalny"? Czyz nie dzialal bez
konsultacji ze swoim gabinetem i parlamentem? Oczywiscie, Zachod bedzie
pojekiwal. Oczywiscie, Churchill bedzie wyglaszal gniewne przemowienia w
parlamencie. Coz, Stalin moze wyglaszac gniewne przemowienia do Rady
Najwyzszej. Ale - jak powiedzial swoim polskim komunistom - "powazni
politycy powinni ignorowac parlamentarna papke".

Alez nie, nie powinni. W Teheranie i Moskwie Churchill przestawil
Stalinowi falszywy obraz, nawet swoich <> pogladow, zeby nie
wspomniec o pogladach, zasadach i wewnetrznych mechanizmach
demokratycznego "Zachodu", z ktorymi Stalin bedzie mial do czynienia po
roku 1945.

Owszem, Polska i Czechoslowacja byly odleglymi krajami, o ktorych
wiedzial niewiele. Ale w przeciwienstwie do Rosji kraje te przynajmniej
znajdowaly sie w obszarze europejskiej cywilizacji. Wyobraznia i
wspolczucie nie pozwalaly Churchillowi pozostac obojetnym wobec
okrucienstw okupacji hitlerowskiej w Polsce, ogromu cierpien, jakich
doswiadczyli Polacy i wobec bohaterstwa polskiego ruchu oporu. Wielka
Brytania przystapila do wojny w obronie Polski. Churchill naprawde
czul, ze wiaze go dlug honorowy.

W 1943 roku byl juz przeswiadczony, iz Polacy powinni oddac ziemie na
wschod od linii Curzona w zamian za suwerennosc i samorzadnosc.
"Niepodleglosc - tak, integralnosc terytorialna - nie!", jak bez
ogrodek powiedzial przywodcom polskim w Londynie na poczatku 1944 roku.
Polska, myslal, powinna wylonic sie z wojny jako male lub sredniej
wielkosci panstwo srodkowoeuropejskie, najlepiej tworzace jakas
konfederacje z Czechoslowacja i Wegrami. Jednak na swym uszczuplonym
terytorium, powinna byc "gospodarzem we wlasnym domu i rzadzic sie wedle
wlasnej tradycji".

Jednak najwazniejsze jest to, ze Churchill rzadko myslal o Polsce jako o
<> czy w ogole o reszcie Europy Srodkowo-Wschodniej jako o
regionie niezaleznym i samodzielnym. Ta czesc swiata pojawiala sie w
jego myslach jako srodek - lub przeszkoda - na drodze do realizacji
innych celow.

Priorytetem Churchilla bylo wygrac wojne przeciwko Hitlerowi, chronic
przy tym, w miare mozliwosci Wielka Brytanie, jej narodowa i imperialna
potege, ktorej wewnetrzny rozpad widzial wyraznie, choc tak meznie temu
zaprzeczal. Z jego bardzo tradycyjnego punktu widzenia wsrod
priorytetowych interesow brytyjskich byl pancerz ochronny biegnacy od
Grecji przez Turcje do Persji, oraz "rownowaga sil" na kontynencie.
Dlatego, w odroznieniu od Roosevelta, nie ustawal w wysilkach na rzecz
odbudowy silnej Francji, mimo czestych zadraznien z de Gaullem.

Dla realizacji jego pierwszego wielkiego celu strategicznego
najwazniejsze bylo, by Zwiazek Radziecki kontynuowal wojne cala swoja
potega. W tej kwestii mial silne poczucie slabosci i powinnosci,
zwlaszcza w 1943 roku w Teheranie, kiedy to drugi front nie byl jeszcze
otwarty, a faworyzowana przez niego kampania wloska tak ugrzezla, ze
Hitler mogl przerzucic kilka dywizji z powrotem na front wschodni. Jakis
modus vivendi ze Zwiazkiem Radzieckim wydawal sie nie mniej wazny takze
dla realizacji drugiego celu. Gdyby <> udalo sie osiagnac modus
vivendi ze stalinowska Rosja, poniewaz okazalaby sie "nowymi Niemcami
hitlerowskimi, tyle ze z odwrotna ideologia", jak napisal w lutym 1944
roku, wowczas trzeba by zrehabilitowac "surowo ukarane Niemcy", by mogly
wspolnie z Francja utrzymac rownowage sil na kontynencie.

Latwo zrozumiec, ze ta perspektywa nie odpowiadala Churchillowi. Z jego
punktu widzenia potega wojskowa Francji miala byc odbudowana glownie
po to, by "nie dac sie podniesc Niemcom". A poza tym, jak moglby wtedy
bronic interesow brytyjskich przeciwko ekspansji Zwiazku Radzieckiego we
wschodniej czesci basenu Morza Srodziemnego, na Bliskim i Dalekim
Wschodzie? Perspektywa zbyt okropna, by sie nad nia zastanawiac.

Polska byla najwieksza przeszkoda do osiagniecia jakiegos modus vivendi
ze Zwiazkiem Radzieckim. Z punktu widzenia Churchilla musial byc
mozliwy jakis kompromis, ktory pogodzilby interesy Polski i Zwiazku
Radzieckiego. Majac skapa wiedze o tym regionie, kompletnie nie
rozumiejac systemu radzieckiego, opierajac sie na chaotycznych i
blednych informacjach i analizach Churchill ratowal sie poboznymi
zyczeniami. Po czesci sam sie oszukiwal - az do Jalty, a takze tuz
potem. Oba wielkie cele strategiczne wymagaly zdaniem Churchilla jak
najscislejszej wspolpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Ale gdy Roosevelt
zwierzal sie w Teheranie Stalinowi z problemow z uzyskiwaniem glosow
mniejszosci narodowych, nie stwarzal wrazenia, aby Europa Wschodnia byla
jego glowna troska. W rzeczy samej, wrecz podsunal Stalinowi pomysl
plebiscytow, ktore uprawomocnily wladze radziecka w krajach
nadbaltyckich. Takze w Jalcie mial inne priorytety: ONZ, wojne na
Pacyfiku, szybkie i sprawne przeprowadzenie okupacji Niemiec,
pozwalajace oddzialom amerykanskim wrocic do domu. Churchill - i to jest
element prawdy w brytyjskiej mitologii Jalty - w slownej walce o Polske
pozostal osamotniona ariergarda. Rezultatem byla gigantyczna fuszerka,
zarowno w rozdziale komunikatu koncowego poswieconemu Polsce, jak i w
pompatycznej Deklaracji o Wyzwolonej Europie.

Po powrocie do Londynu powiedzial w Izbie Gmin: "nie znam innnego rzadu,
ktory by dotrzymywal swoich zobowiazan, nawet ze szkoda dla siebie,
solidniej, niz rzad Zwiazku Radzieckiego". ("Czulem, ze musze
zadeklarowac moje przekonanie o wiarygodnosci Zwiazku Radzieckiego,
majac nadzieje, ze w ten sposob doprowadze do jej powstania" - bronil
sie we wspomnieniach). Przy drinku w palarni Izby Gmin wyglaszal ten sam
poglad, co zainspirowalo Harolda Nicolsona do oswiadczenia z Izbie, ze
Stalin jest "chyba najbardziej wiarygodnym czlowiekiem w Europie".

A jednak Churchilla dreczyl gleboki niepokoj. "Nie mam najmniejszego
zamiaru dac sie oszukac w sprawie Polski", powiedzial do Jocka
Colville'a, "nawet gdybysmy mieli z tego powodu znalezc sie o wlos od
wojny z Rosja". W miare jak naplywaly kolejne wiadomosci o masowych
aresztowaniach i deportacjach, a Rosjanie odmawiali wprowadzenia w zycie
nawet uzgodnionych wczesniej drobnych, a pozwalajacych na zachowanie
twarzy kompromisow co do skladu "nowego" polskiego rzadu oraz
reprezentacji dyplomatow zachodnich w Polsce, narastaly watpliwosci i
gniew Churchilla, czul on tez, jak wokol niego narastaja watpliwosci i
gniew parlamentu.

8 marca 1945 r. w dlugim telegramie do Roosevelta Churchill pisal o
"likwidacjach i deportacjach [w Polsce](... ) oraz calej reszcie gry
prowadzacej do ustanowienia totalitarnego rezimu (... ) Jezeli teraz
nie podejmiemy odpowiednich zadan, wkrotce swiat uzna, ze ja i Pan,
przez zlozenie naszych podpisow na porozumieniu krymskim,
poswiadczylismy oszukanczy dokument". I rzeczywiscie, dokladnie to
zrobili. Przypadek Polski, pisal dalej, jest "w stosunkach miedzy nami a
Rosjanami testem na to, jakie znaczenie powinnno sie przypisac slowom
jak Demokracja, Suwerennosc, Niepodleglosc, Rzad Przedstawicielski,
wolne i nieskrepowane wybory". Ale jakim cudem Churchill i Roosevelt
mogli kiedykolwiek wyobrazac sobie, ze Stalin przypisywal tym slowom
podobne znaczenie?

Teraz Churchill chcial w kwestii polskiej grac w otwarte karty.
Roosevelt i Departament Stanu woleli podejscie bardziej umiarkowane
(sugerujac niezbyt realistyczny pomysl "politycznego zawieszenia broni" w
Polsce), ale w ciagu dwoch tygodni uzgodnili sformulowania identycznych
demarche rzadow brytyjskiego i amerykanskiego.

Pozniej, 29 kwietnia, Churchill wyslal jeden ze swych szlachetnych i
pelnych rozmachu apeli osobistych do Stalina, zakonczony slowami:
"Usilnie prosze, przyjacielu, niech Pan nie lekcewazy pojawiajacych sie
obecnie rozbieznosci w sprawach, ktore moze Pan uznawac za malo dla nas
znaczace, lecz ktore w wizji swiata anglojezycznych panstw
demokratycznych maja wage symboli". Ale co zrobil sam Churchill w
Teheranie i w Moskwie, aby przekonac Stalina, ze wlasnie taka wizje
swiata maja anglojezyczne panstwa demokratyczne? "Parlamentarna
paplanina", a nie powazna polityka.

Dzieje stosunkow Churchilla ze Stalinem, Zwiazkiem Radzieckim, Europa
Srodkowo-Wschodnia w latach 1943-45 sa burzliwe. Wazniejsze pytania "co
by bylo, gdyby" odnosza sie, powtarzam, do wczesniejszego okresu. Jedno
z najwaznieszjych dotyczy podstawowych anglo-amerykanskich decyzji
strategicznych z lat 1941-43, na ktore Churchill mial wplyw jak nikt
inny. Ksztaltowal te decyzje w okreslony sposob z powodow, ktore nie
mialy nic wspolnego z jakakolwiek wizja miejsca Europy
Srodkowo-Wschodniej na swiecie, ale mialy za to duzo wspolnego z wizja
miejsca Wielkiej Brytanii i calego imperium. Po przelomie pod Kurskiem i
bez otwarcia drugiego frontu az do 1944 roku bylo pewne, ze Zwiazek
Radziecki bedzie dominowal na duzych obszarach Europy na zachod od linii
"Ribbentrop-Molotow" czy "Curzona". Stwierdzenie, ze front wschodni
stal sie zelazna kurtyna jest, oczywiscie, zbyt uproszczone. Ostateczna
decyzja podzialu byla rezultatem decyzji politycznych, podejmowanych
przez wszystkich trzech aliantow antyhitlerowskiej koalicji. Ale znow,
zeby zrozumiec te decyzje, trzeba w pelni zdac sobie sprawe z ogromu
roznic, w liczebnosci i rozmieszczeniu sil radzieckich i zachodnich, w
takze tego, z o ile wieksza latwoscia dowodcy radzieccy mogli zadac, 
i zadali, od swoich zolnierzy znacznie wiekszych ofiar. Churchill, ktorego
zasoby kurczyly sie, dazyl do swoich wielkich celow; sprawowanie kontroli
nad Europa Srodkowo-Wschodnia zajmowalo wsrod nich dalekie miejsce. Stalin,
ktorego zasoby sie powiekszyly, dazyl do swoich celow; sprawowanie kontroli
nad Europa Srodkowo-Wschodnia plasowalo sie wsrod nich wysoko.

Probujac odpowiedziec na dluga serie pomniejszych pytan "co by bylo
gdyby", trzeba starac sie w kazdym wypadku byc fair wobec obu stron.
Jezeli kwestionuje sie sposob, w jaki Churchill zalatwial sprawe polska,
nalezy zadac pytanie, czy przywodcy polscy nie postapiliby madrzej
przyjmujac na poczatku 1944 roku stanowisko Churchilla, na co nalegal:
czyli ustapic w sprawie granic i z cala energia dzialac na rzecz jak
najwiekszej suwerennosci i samorzadnosci na obszarze wyznaczonym nowymi
granicami. 

Jednak nawet gdy uwzglednic wszelkie mozliwe okolicznosci lagodzace,
wniosek jest jednoznaczny. Postepowanie Churchilla w stosunku do Stalina
w kwestii Europy Wschodniej stanowi jeden z najslabszych i
najnikczemniejszych rozdzialow w historii jego wielkiego zycia. Malo
jest rzeczy bardziej przygnebiajacych niz slyszec, jak maz stanu z
demokratycznego panstwa posluguje sie jezykiem brutalnego i cynicznego
"realizmu", aby usprawiedliwic polityke, ktora nie jest nawet
realistyczna. Przez dlugi, zbyt dlugi czas Churchill zamykal oczy na
rzeczywistosc. Dzialo sie tak czesciowo dlatego, ze alternatywa byla
zbyt straszna dla Wielkiej Brytanii i imperium, dla prowadzenia wojny i
dla powojennego swiata, aby sie nad tym zastanawiac. Rozwazmy na
przyklad dlugo- i krotkoterminowe implikacje wymordowania przez Sowietow
polskich oficerow w Katyniu. Rozwazmy przez chwile, jaka jest natura 
rezimu, ktory wydal taki rozkaz, i co ten zaplanowany mord mowi o przyszlym
stosunku tego rezimu do Polski. Nie! To zbyt okropne, by sie nad tym
zastanawiac. Ukryjmy ich z powrotem gdzies pod sosnami.

Oczywiscie nie sposob udowodnic, ze zachowanie i jezyk Churchilla
osmielily Stalina do zrobienia czegos, czego by inaczej nie zrobil; albo
ze przywodca radziecki postepowalby inaczej, gdyby Churchill mowil cos
innego i zachowywal sie odmiennie. Jednak skromne dowody, jakimi
dysponujemy, pozwalaja domniemywac, ze Churchillowskie "strefy wplywow"
zachecily Stalina do naciskania na sowietyzacje Rumunii i Bulgarii, a
widoczna obojetnosc Churchilla i jego gotowosc do zaakceptowania
najmniejszych, pozwalajacych zachowac twarz kompromisow - do
sowietyzacji Polski. W wiekszosci dyskusji politycznych poswieconych tym
kwestiom Jalta byla traktowana jako najwazniejsza konferencja okresu
wojny. Dyplomaci oraz historycy dyplomacji twierdza dla odmiany, ze
Jalta jest najmniej wazna konferencja czasu wojny. W gruncie i jedno i
drugie jest prawda. Byla to najmniej istotna konferencja, gdyz, jak
zauwazyl to pozniej Charles Bohlen, "mapa Europy wygladalaby z grubsza
tak samo, gdyby konferencja ta nigdy sie nie odbyla". Byla to jednak
najwazniejsza konferencja, gdyz to wlasnie tutaj "Zachod" byl blizszy
niz kiedykolwiek publicznego uscisniecia rak ze Zwiazkiem Radzieckim w
ceremonii blogoslawienstwa dla podzialu Europy; skadinad nieuchronnego
rezultatu sposobu prowadzenia wojny. Zachod nie popelnil zadnej zbrodni,
ale wlasnie tutaj, jak nigdzie indziej, stal sie wspolwinny. Czyny
Sowietow ranily, slowa Zachodu zniewazaly. I slowa mialy swoja wage.

Narody "wyzwolonej" Europy Srodkowo-Wschodniej nie tylko mialy byc
zmuszone do porzucenia nadziei na Demokracje, Suwerennosc, Niepodleglosc
i Rzad Przedstawicielski, by zacytowac liste Churchilla. Nie, zgodnie z
podnioslymi sformulowaniami Deklaracji o Wyzwolonej Europie, mialy byc
zmuszone porzucic nadzieje na Demokracje w imie Demokracji, stracic
Suwerennosc i Niepodleglosc w imie Suwerennosci i Niepodleglosci,
patrzec na parodie Rzadu Przedstawicielskiego w imie Rzadu
Przestawicielskiego. 

Sam Churchill w ciagu kilku tygodni po Jalcie zorientowal sie, ze jezyk
"oszukanczego dokumentu" byl dla Zachodu bezuzyteczna bronia. W
rzeczywistosci, co bez watpienia rozumial Stalin, byla to potezna bron
dodana do radzieckiego arsenalu dzialan politycznych. Wlasnie dlatego
Zwiazek Radziecki zawsze odwolywal sie do "Jalty", aby uprawomocnic
swoje panowanie w Europie Srodkowo-Wschodniej.

Mozna duzo, bardzo duzo powiedziec dla wyjasnienia, lub nawet
usprawiedliwienia, roli Churchilla w tych ponurych wydarzeniach. Biorac
pod uwage jego osobiste uwarunkowania, jego priorytety, problemy
tracacego na znaczeniu mocarstwa znajdujacego sie pomiedzy dwoma
rozjuszonymi supermocarstwami i straszne decyzje, do podejmowania
ktorych zmusza przywodce panstwa demokratycznego wojna - w swietle tego
wszystkiego zachowanie Churchilla jest zrozumiale, az nazbyt
zrozumiale.

Krytyke Churchilla najlepiej podsumowac dwoma cytatami z tego okresu.
Pierwszy pochodzi od samego Churchilla, ktory kilka tygodni po Jalcie
powiedzial: "Biedny Neville Chamberlain wierzyl, ze moze ufac Hitlerowi.
Mylil sie. Ale mnie sie nie wydaje, bym sie mylil co do Stalina". Drugi
cytat pochodzi od brytyjskiego dyplomaty Owena O'Malley'a, ktory swoj
protest przeciwko brytyjskiej polityce nieprzyznawania, ze to Zwiazek
Radziecki jest odpowiedzialny za mord w Katyniu, zakonczyl zdaniem z
Headlama Morley'a: "To, co w sprawach miedzynarodowych jest nie do
obrony z punktu widzenia moralnosci, w dluzszej perspektywie okazuje sie
byc szkodliwe z punktu widzenia polityki". Wciaz daleko do tego, by
prawda ta byla powszechnie uznawana.

________________________________________________________________________


The New York Times, 11.03.1996

Philip Taubman 

                              CIEN STALINA
                              ============



Mimo iz Jozef Stalin umarl 43 lata temu, jego dlugi cien do 
dnia dzisiejszego kladzie sie na Rosji. W czasie, gdy Rosjanie 
przygotowuja sie do czerwcowych wyborow prezydenckich, wskrzeszona 
partia komunistyczna boryka sie z bolesna nadal sprawa Stalina i
spuscizny po nim. Giennadij Zuganow, kandydat tej partii na prezydenta,
wydaje sie obawiac wyraznego potepienia jednego z glownych architektow
panstwa sowieckiego, a jednoczesnie i otwartej jego pochwaly. Inni 
komunisci otwarcie Stalina wielbia jako Wielkiego Wodza.

Amerykanom trudno jest zrozumiec jak Rosjanie moga traktowac Stalina z 
respektem, a nawet uwielbieniem. Byl on jednym z najbardziej brutalnych
dyktatorow w historii, przywodca, ktory przelal krew milionow 
wspolobywateli w dazeniu do modernizacji Rosji i zapewnienia 
ideologicznego posluszenstwa i osobistej lojalnosci partii 
komunistycznej.

A jednak nieustajaca debata na temat Stalina, ostatnio opisana przez 
Michaela Spectera w NYT, odkrywa wazne a niepokojace prawdy o Rosji,
ktore Ameryka i reszta swiata powinna sobie uswiadamiac w chwili,
gdy Rosjanie beda wybierac swego prezydenta.

Jedna z nich jest zraniona duma. Rozpad Zwiazku Sowieckiego przyniosl
wprawdzie Rosji demokracje i wolny rynek, ale zredukowal ja tez do roli
drugorzednego mocarstwa. Imperium zniklo, potezna niegdys armia jest
w stanie rozkladu i miejsce Rosji w swiecie jest trudne do okreslenia.

Stalin dal Rosji sile i dume. Koszt tego liczony w zyciach ludzkich
byl niebywaly. Nie mniej niz 20 milionow ludzi zginelo w latach
kolektywizacji i Wielkiej Czystki, ale wielu Rosjan uwaza te straty za
konieczna cene zaplacona za industrializacje kraju i awansowanie 
Zwiazku Sowieckiego do rangi jednego z dwoch supermocarstw. Rosjanie
ponadto uwazaja Stalinowi za zasluge przetrwanie kraju i zwyciestwo 
w II Wojnie Swiatowej.

Na powierzchni dzisiejsza partia komunistyczna jest bardzo odlegla
od tej z czasow Stalina. Zuganow i jego koledzy przyrzekaja Rosjanom
koniec chaosu politycznego i zaprzestanie reformy gospodarczej,
a wszystko to podlane sosem umiarkowanej socjaldemokracji. Ale
tuz pod powierzchnia czai sie bardziej zlowroga oferta przywrocenia
Rosji dawnej dumy i potegi. Odmowa jednoznaczengo potepienia Stalina
nadaje tej intencji wagi.

Debata nad Stalinem odslania takze konflikty trwajace jeszcze od
poczatku prob okreslenia tego okresu historii Rosji. 40 lat po
przemowieniu Chruszczowa na XX Zjezdzie KPZR i 10 lat po wznowieniu
dyskusji nad zbrodniami Stalina przez Gorbaczowa, Rosjanie ciagle sa
podzieleni czy ich historia XX wieku, poza wygrana w II Wojnie, jest
chwalebna czy nie.

Wyprzec sie Stalina to wyprzec sie wiekszej czesci historii
wspolczesnej Rosji. Jakby okrutny nie byl Stalin i jakby Rosjanie
nie cierpieli pod jego rzadami (a trudno znalezc rodzine, ktorej
nie dotknalby terror) narod nie moze wyprzec sie swojej historii.
Jesli ere Stalina spisze sie na straty, prawie nic nie pozostanie,
co usprawieliwialoby poniesione poswiecenia i stracone zycia ludzkie.
Mlode pokolenia Rosjan moga tym nie byc zainteresowane, ale
dla generacji starszych, wsrod ktorych poparcie dla Zuganowa jest
najsilniejsze, jest to bardzo wazny problem.

Pewna znajoma mi Rosjanka powiadala, ze pomimo wszystkich rewelacji
o brutalnosci Stalina, on i tak pozostanie dla niej bohaterem.
Przeciez przeksztalcil Rosje z zacofanego kraju w potezne panstwo.
Byla to wyrazna proba nadania sensu jej zyciu, calej jego nedzy.

Miejsce Stalina w historii Rosji moze nie byc glownym nurtem
kampanii wyborczej, ale z pewnoscia bedzie tuz pod jej powierzchnia.
Borys Jelcyn juz teraz twierdzi, ze tylko wybranie jego na
prezydenta moze zablokowac powrot do naduzyc komunistycznych.
Zuganow z kolei w zreczny sposob gra na tesknotach wielu Rosjan
do przywrocenia dumy i poczucia sily. Potrwa jeszcze wiele lat,
zanim Rosja wyjdzie spod cienia Stalina.

________________________________________________________________________


Wprost, data uciekla

Jerzy Slawomir Mac 

                          OBIEKTY Z FORMALINY
                          ===================


                         Potrzasneli Polska '95


*Krzysztof Baszniak* - teczkowy. Pierwszy minister - scislej: "wice" -
potrafiacy zrobic uzytek z teczki, w ktorej go przyniesiono (z siedziby
PSL do Ministerstwa Pracy). Pobil nia reportera usilujacego zrobic mu
zdjecie. Tlumaczyl, ze chcial sie tylko zaslonic, bo ma taki odruch.
Powodem odruchu byl list gonczy - prokuratura poszukiwala go w zwiazku
z podejrzeniem o wlamanie do siedziby spolki i dzialanie na jej
niekorzysc. Jest to rowniez pierwszy wiceminister, ktorego miejsca
pobytu nie udalo sie ustalic.

*Leszek Bubel* - numer jeden. Pierwszy na alfabetycznej liscie kandydatow
na prezydenta RP i najbardziej z nich towarzyski. Glosowali nan ci,
ktorych zna osobiscie i ktorym nie jest winien pieniedzy, a wiec ok. 4
tys. osob w calym kraju. Wygral rywalizacje o tytul <> "fioletowych kandydatow", dystansujac takich wybitnych mezow
polityki, jak Piotrowicz od wkladek, Kozluk od szkoly, Lepper od
chlosty, Pietrzak od kabaretu i Pawlak od komputerow, ktorzy - w co
dzis trudno uwierzyc - naprawde ubiegali sie o najwyzszy urzad w
panstwie.

*Wojciech Cejrowski* - kowboj sodomita. Delegatke reprezentujaca Polske
na konferencji demograficznej w Kairze chcial "popiescic tak, jak sie
piesci krasule". W swoim telewizyjnym WC wypisuje na scianach typowe dla
tego rodzaju miejsc teksty o narzadach plciowych, prezerwatywach,
Zydach, zwierzetach itp. Twierdzi na przyklad, ze roznic miedzy chlopcem
i dziewczynka nie nalezy uswiadamiac w szkole, prezerwatywy maja za duze
otwory, opieka nad zwierzetami to przezytek, Zydzi i pedaly won, za to
skinheadzi i kara smierci - OK. Lansuje nowy obyczaj powitalny - "tym,
ktorzy bija mi brawo", mowic trzeba "szczesc Boze", a dziennikarzom
<> - "szalom".

*Krzysztof Glowczewski* - opiekun mlodziezy. Dyrektor schroniska dla
nieletnich w Chojnicach, do ktorego przewieziono "wampira z Ochoty",
majacego na koncie dwa morderstwa i jedenascie napadow na kobiety. Pomny
przykazania "niech sie swieci", dyrektor pozwolil mu pierwszego maja
pojsc na koncert, z ktorego ow "sie oddalil". Potem tlumaczyl, ze
decyzja nie zezwalajaca mlodemu przestepcy na udzial w koncercie bylaby
po prostu niepedagogiczna.

*Zbigniew Grzonka* - zdrajca. Rektor Uniwersytetu Gdanskiego -
zdemaskowany przez <> jako "czlonek ZChN" - ktory zdradzil
tajemnice egzaminacyjnego konfesjonalu swej uczelni. Powazyl sie
ujawnic, ze Aleksander Kwasniewski nie dosc, ze nie jest magistrem, to
nie ma nawet absolutorium, gdyz zostal skreslony z listy studentow za
brak zaliczen z paru przedmiotow. Wyrok gdanskiej SdRP orzeczony za te
zdrade, brzmi: "nie moze kandydowac na stanowisko rektora w nastepnych
wyborach". Przygotowywane jest pytanie do Trybunalu Konstytucyjnego, czy
prezydent, ktory nadaje tytuly profesorskie, moze je rowniez odbierac.

*Henryk Jankowski* - dekorator symbolista. Gdanski pralat zaslynal
nowatorska scenografia wielkanocnego grobu Chrystusa, umajonego
swastyka, czerwona gwiazda i rownie bliskimi sercu kazdego katolika
skrotami: SS, NKWD, SB, PPR, PZPR i UW (nie: Uniwersytet Warszawski).
Rusofil i filosemita; z milosci do tych nacji chcialby o wszystkich
wiedziec, "czy sa z Moskwy, czy z Izraela".

*Jerzy Jaskiernia* - pierwszy. Niegdys szef ZSMP, teraz - stroz praw.
Zwrocil sie do Trybunalu Konstytucyjnego z prosba o wyjasnienie,
czy formularz zeznania podatkowego, ktory wypelniali poslowie, nie byl
zbyt trudny dla jego kolegi klubowego bez dyplomu. Porzadki
przedswiateczne zaczal od wyrzucenia prokuratorow, uniemozliwiajacych mu
realizacje wlasnej koncepcji urzedu, czyli takich, ktorzy pamietaja,
czego maja strzec (praworzadnosci). Pierwszy prokurator generalny,
ktorego wielu podsadnych chcialoby miec za obronce i pierwszy minister
sprawiedliwosci oskarzony o oszczerstwo.

*Krzysztof Kakolewski* - adwokat amator. Zawodowa palestre rzucil na
kolana plomienna mowa obronna w obronie oskarzonego Przemyslawa W.,
ktory z powodu kombatanckiej przeszlosci ojca-prezydenta pala
nienawiscia do wszystkich noszacych niebieski mundur, bez wzgledu na to,
czy sluza w milicji, czy w policji. "Gdy dostal sie w ich rece, cala
tlumiona rozpacz i nienawisc z dawnego okresu wybuchla. Gotow jestem
uwierzyc, ze chcialby, jak krzyczal, by go zabili jak ks. Jerzego
Popieluszke". Swe mowy obroncze ubiera skromnie w forme felietonow dla
<>.

*Szczepan Kosnik* - bramkarz (ale nie <>). Zapowiedzial, ze
za brame "swego" klaszoru na Jasnej Gorze nie wpusci komunistow.
Poznawac ich bedzie po sierpach i mlotach przemycanych za pazucha. W tym
celu w jasnogorskiej bramie zostanie zainstalowana "bramka" do
wykrywania metali.

*Aleksander Kwasniewski* - wolny czlowiek. Niepohamowane pragnienie
wolnosci nie pozwolilo mu ukonczyc studiow, uznac wspolnoty malzenskiej,
zrozumiec tresc deklaracji majatkowej, zapamietac, jak przed chwila
glosowal, odpowiedziec na pytanie Sadu Najwyzszego i stawic czola
dziennikarzom, przed ktorymi uciekl po drabinie. Tuz po wygranych
wyborach wybral wolnosc w cieplych krajach, zamiast dzielic z wyborcami
niedole i chlody listopada.

*Andrzej Milczanowski* - kupiec. Wedlug SLD, przeprowadzil transakcje
roku, nabywajac "za pieniadze podatnikow" - jak podano ze zgroza -
ciekawe papiery od emerytowanego generala KGB. Maja one swiadczyc o
agenturalnych powiazaniach Jozefa Oleksego. Zakupu dokonal na Majorce w
czasie, gdy przebywal tam prezydent elekt, dowodzac tym samym, ze ma
lepsza niz on glowe do interesow. Tworczo zmienil formule "ostatni gasi
swiatlo" na "ostatni gasi premiera".

*Leszek Miller* - odkrywca. Odkryl i okreslil z einsteinowska prostota 
mechanizm bezrobocia, nad ktorego definicja od wieku biedza sie uczeni.
"Bezrobocie maleje dzieki temu, ze ludzie podejmuja prace" - oglosil na
podstawie wlasnych obserwacji. Dzieki podejmowaniu pracy bezrobocie w
jego wyborczym mateczniku (Lodzi) maleje, jednak minister nie wykreslil
tego miasta z listy rejonow zagrozonych bezrobociem. Kazda genialna
teoria ma wszak to do siebie, ze praktyka za nia nie nadaza.

*Andrzej Pastwa* - kwestor z kogutkiem. Opusciwszy przed terminem
przytulna placowke penitencjarna, w ktorej zaprzyjaznil sie z bratem
komendanta stolecznego policji, zaoferowal swe uslugi sztabowi
wyborczemu Lecha Walesy. Wyposazony w wizytowke szefa Kancelarii
Prezydenta RP i policyjne urzadzenie swietlno-naglasniajace (tzw. kogut
z radiowozu), uzbieral blizej nie znana kwote, ktora przeznaczyl na
blizej nie znane, <>, cele. Odpowiedzialny jest za zanik
pamieci u wielu osob z otoczenia bylego prezydenta.

*Ireneusz Sekula* - kolega elekta. Podejrzany przez prokurature o
popelnienie kilku przestepstw najpierw pryncypialnie oglosil, ze chce
stanac przed sadem, by sie oczyscic z zarzutow. Gdy prokurator wniosl o
uchylenie jego imunitetu, rownie pryncypialnie poprosil poslow z SLD, by
go nie wydali. "Nie moglem glosowac przeciw Irkowi, bo to moj kolega" -
wyznal lider partii, dajac przyklad, za ktorym poszli inni. Zywy dowod,
ze dyscyplina jest mocnym atutem SLD i zrodlem jego sukcesow wyborczych.

*Jan Stanisz* - formalinista. Znany tez jako "kurator od plodow". W
pracowni biologicznej liceum w Lancucie wykryl plod w formalinie i
zlozyl doniesienie o przestepstwie naruszajacym przepisy ustawy
antyaborcyjnej. Problem polega na tym, ze owa pomoc naukowa stoi tam od
50 lat. Przed odejsciem z posady polecil, by godnie pogrzebac znajdujace
sie w szkolach preparaty lub szczatki ludzkie. Zapomnial, ze do pochowku
potrzebny jest akt zgonu. Gdyby byl hierarcha Kosciola, zapewne
nakazalby pochowac wszystkie relikwie - szczatki swietych.

*Danuta Waniek* - osoba wierzaca. Na pytanie Sadu Najwyzszego, na jakiej
podstawie kierowany przez nia sztab wpisal do dokumentow wyborczych
informacje, ze kandydat SLD ma wyzsze wyksztalcenie, odpowiedziala: "Na
podstawie glebokiego przekonania". "Mozna mu wierzyc, mozna nie wierzyc,
jak wierzylam i nadal wierze" - wyznala publicznie. Mowi sie, ze ze
wzgledu na tak gleboka wiare nowy prezydent zamierza powierzyc jej
funkcje kapelana swej kancelarii.

________________________________________________________________________


Z cyklu: <>

Jurek Karczmarczuk 

                             RAZ NA SUROWO
                             =============



Motto kacika kulinarnego <> bedzie od dzis nastepujace:

        
        Ostryga tlusta
        Wpada mu w usta,
        Potem langusta,
        Potem chablis:
        Otwiera paszcze,
        Jezykiem mlaszcze,
        W brzuszek sie glaszcze
        I dalej ji.
        
(Boy-Zelenski, <>)


Niniejszy krociutki felieton jest przeznaczony dla tzw.
normalnego czlowieka, ktorego <> odrozniam tutaj od
zdemoralizowanego Szweda, czy Japonczyka oraz gatunkow pokrewnych, tj.
osobnikow, dla ktorych jedzenie ryby, zwlaszcza ryby na surowo nie jest
wydarzeniem odnotowywanym w kronikach.

Dzisiejszy przepis nie dotyczy ani <>, ani rozmaitych sledzi na
straszno, tylko glownie, ale nie tylko, lososia. 

Bierzemy swiezego sfiletowanego lososia. Jesli ktos musi i potrafi,
filetuje go sam, nie jest to zajecie trudne. Nastepnie po prostu
zasypuje sie taki plaster ryby gruba sola. Zostawiamy go w tej soli
przez 24 godziny, moze byc dluzej, ale nie przesadzic. Juz po paru
godzinach sol przeniknie przez rybe, ta "pusci sok" i bedzie lezala w
nasyconej solance. Zesztywnieje okrutnie i zaczniemy sie zastanawiac co
z nia zrobic, bo do jedzenia sie ewidentnie nie nadaje.

I wtedy ja wyjmujemy z soli, lekko pluczemy i moczymy w mleku przez
nastepne 24 godziny. Jesli damy mleka za malo, i ryba bedzie za slona,
trzeba po prostu mleko zmienic. I to wszystko. Mozemy ja lekko oplukac,
albo wytrzec, a nastepnie bardzo ostrym nozem skrawamy z filetu cienkie
plasterki. Podczas solenia i odsalania dobrze jest naczynie z ryba -
przykryte, bo pachnie, trzymac na wszelki wypadek w lodowce. (Dla nas i
tak to jest koniecznosc zyciowa ze wzgledu na kota).

Wynik jest po prostu znakomity! Nie jest to wedzony losos, ale jest to
ewidentnie losos lososiowy. Mozna go zjesc znacznie wiecej niz
wedzonego, bo jest delikatniejszy (no i o wiele tanszy... ). Mozna z
niego zrobic fantastyczne przystawki, salatki, kanapeczki i w ogole co
tylko chcecie. I natychmiast zaczniecie sie zastanawiac, czy podobna
operacje da sie wykonac na innym gatunku ryby. Otoz tak, choc wynik nie
musi byc az tak znakomity. Winna to byc ryba dosc tlusta, ktora nie
zmaltretuje sie kompletnie pod wplywem soli, jak np. dorszowate.
Osobiscie polecam halibuta. Halibut ma mniej wlasnego,
charakterystycznego smaku, ale jesli sie go posypie koperkiem, to mozna
zrobic pozytywne wrazenie nawet na co uprzejmiejszych Szwedach.

Jesli przygotujemy jednoczesnie obie ryby, rozowa i biala, to mozemy dac
upust naszym talentom artystycznym, i zadbac o wizualna strone stolu
robiac patriotyczne, bialo-czerwone mozaiki.

Najsmieszniejsze w tym przepisie jest dla mnie to, ze teoretycznie
znalem go od trzydziestu paru lat i nie wierzylem, ze sie do czegos
nadaje, dopoki znajomi nas nie poczestowali. I teraz stal sie jednym z
naszych rodzinnych standardow kulinarnych. Kot tez go popiera.

________________________________________________________________________

Redakcja "Spojrzen":[email protected], oraz
                    [email protected]

Serwery WWW:
http://k-vector.chem.washington.edu/~spojrz,
http://www.info.unicaen.fr/~spojrz

Adresy redaktorow:  [email protected] (Jurek Krzystek)
                    [email protected] (Jurek Karczmarczuk)

Stale wspolpracuje: [email protected] (Mirek Bielewicz)
                   
Copyright (C) by Jurek Krzystek (1996). Copyright dotyczy wylacznie
tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem
zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.

Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji.

Numery archiwalne dostepne przez WWW i anonymous FTP z adresu:
k-vector.chem.washington.edu, IP # 128.95.172.153. Tamze wersja
PostScriptowa "Spojrzen".
_____________________________koniec numeru 129_________________________